sobota, 4 października 2014

V- OCENA INDYWIDUALNA

WIEM, ŻE KOMENTARZE Z POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU (CHYBA I) SĄ TUTAJ, I TAK KOMENTUJ. :D
---

Po zawarciu sojuszu z Amber czuję się lepiej- jakbym rozpoczęła nowe życie i tym samym uzyskała fałszywe poczucie bezgranicznego bezpieczeństwa. Może i faktycznie coś się kończy, by coś innego się mogło zacząć. I w tym cały sekret, że niektóre historie są przerwane w połowie. A wtedy tkwią w nas tym mocniej, bo kiedy nie zamkniemy jakiegoś rozdziału w swoim życiu, nie możemy przejść do kolejnego.

Podnoszę się z łóżka i słabymi krokami idę do szafy- dzisiaj drugi dzień szkoleń, podczas którego łazimy od stoiska do stoiska i uczymy się jak używa broni, której zastosowania jeszcze nie do końca znamy- nasz umysł. Przynajmniej tak mówiła Tori, która powitała nas na wczorajszym szkoleniu. Ubierając się w strój na treningi mam ochotę się rozpłakać. Zawodowcy patrzący na nas tak, jakby nigdy nie widzieli podobnych ludzi- może i nie widzieli. Trybuci z czwórki zawsze są z nimi.

Byli tchórzami- uznali, że to jedyny sposób na przetrwanie. Teraz ja muszę wybrać. Czy chcę być z zawodowcami, którzy zapewnią mi ochronę, czy może wybiorę Finnicka, którego znam od dzieciństwa i wiem, że mnie nie skrzywdzi, albo Amber, dziewczynę nadzwyczaj odważną i utalentowaną, która została postawiona w takiej samej sytuacji, co ja. Mogę wybrać także samotność- działać na własną rękę, samej decydować o sposobie przetrwania i nie mieć kłopotu z późniejszym zabiciem sojusznika, jeśli zdecyduję się dążyć do zwycięstwa.

Znam za to plany na dzisiejszy dzień- Zadziałam na własną rękę i pójdę do zawodowców. Znam ich tylko z tego, że są mądrzy, sprytni, dobrze strzelają i walczą a także świecą arogancją tak intensywnie, że oświetlają nią cały ośrodek szkoleniowy.

Dzisiaj nie odezwałam się do nikogo ani słowem, więc gdy tylko przekraczam próg sali szkoleniowej kieruję się w stronę czwórki zawodowców- Mary i Garreta z jedynki oraz dwie osoby z dwójki, których imion nie znam lub też zwyczajnie nie pamiętam. Stoją przy stoisku z nożami, dziewczyna z dwójki rzuca celnie i nóż trafia prosto w środek tarczy.

-Cześć. -Witam ich. -Mogę się przyłączyć?

-Kim jesteś? -|Pyta ze zdziwioną miną Garret.

-Jodelle Ferdman, dystrykt czwarty.

-I chcesz do nas dołączyć?

Wacham się przez chwilę, zapominam, że podjęłam już decyzję. Dziewczyna z dwójki uśmiecha się do mnie zachęcająco, podobnie chłopak z jej dystryktu.

-Tak.

-Pokaż nam co umiesz. -Prosi Mary.

Z jednej strony wiedziałam, że zawodowcy preferują tylko wybitnie uzdolnionych walecznie trybutów, ale nie myślałam, że mnie poproszą mnie o pokazanie umiejętności. Jeśli mi się uda- przyjmą mnie i nie będą mnie mieli za wroga, ale jeśli nie, będę ich pierwszym celem na arenie.

Biorę od rudowłosej z dwójki nóż i staję tam, gdzie ona stała przed sekundą. Celuję nożem w tarczę i skupiam się tylko na jej środku. rzucam nóż, a ten przecina powietrze i wbija się jakieś dwa centymetry od środka tarczy.

Garret cicho bije mi brawo, Mary uśmiecha się, a ruda unosi jedną brew.

-Gab, daj spokój. -Mówi Mary.- No, nieźle Ferdman.

-Dobra, na arenie masz większe szanse na to, że cię nie zabiję jak cię spotkam. -Mówi Gab, ale się uśmiecha, więc wiem, że żartuje.

Zawodowcy wybuchają śmiechem, i machają mi na pożegnanie. Uśmiecham się do nich i odchodzę od stoiska z nożami. OK, dobrze mi poszło. Teraz zostały mi tylko ćwiczenia- im więcej nauczę się tutaj, tym wyższa będzie moja ocena z pokazu indywidualnego. Wysoka ocena równa się dodatkowe plusy u zawodowców.

W tłumie dostrzegam Finnicka majstrującego coś przy trójzębach- instruktor mówi coś do niego, a Finnick przytakuje. Idę w jego stronę, kiedy podnosi się z miejsca i odkłada trójząb na miejsce. Idzie w stronę stoiska z kobietą prezentującą jak robić drobne siatki, chyba do łowienia ryb. Siatki przypominają mi tą z mojej sukienki na otwarcie igrzysk. Robi kilka kroków, kiedy mnie dostrzega i szybko idzie w moją stronę.

-Byłam u zawodowców. -Przyznaję mu gdy jest blisko mnie.

Finnick robi wielkie oczy, a potem wraca na ziemię.

-I jak?

-Powiedzieli, że jestem niezła. I że mnie nie zabiją, jak mnie spotkają.

-Co robiłaś?

-Rzucałam nożem. I nawet Gab przyznała mi, że jestem dobra, a ona jest mistrzynią. -Zastanawiam się nad tym chwilę. -Gab to skrót od jakiego imienia?

-Gabriele. -Słyszę czyjś głos za mną, to Tori, instruktorka. -Wracajcie do pracy, a nie gadacie! Jutro idziecie do oceny indywidualnej!

Wczoraj wydawała się mniej surowa.

-Większość z was zginie śmiercią naturalną, więc idźcie pouczyć się rozpalać ognisko.

Wymieniamy z Finnickiem porozumiewawcze spojrzenia i każdy z nas idzie w swoją stronę- Finnick do stoiska z siatkami, ja idę poćwiczyć rozpalanie ogniska tak, jak poleciła mi Tori.

-Jodelle Ferdman, dystrykt czwarty, zgłoś się do oceny indywidualnej. -Woła kobiecy głos, na co podnoszę się z krzesła i puszczam rękę Finnicka.

Oczywiście, że się boję. Od rana czuję się beznadziejnie, z każdą minutą coraz bardziej. Najwyraźniej nie zdaję sobie sprawy, że to, co do tej pory wydarzyło się w moim życiu jest tylko prologiem. Nic tak naprawdę strasznego się jeszcze nie wydarzyło.

Wchodzę do sali i widzę, że jest podobna do tej ze szkoleń, tylko na górze jest balkon z organizatorami igrzysk- ludzi, którzy mnie ocenią. Widzę że są zajęci jakąś niezwykle ważną rozmową- nawet nie zauważyli, gdy weszłam.

Przypominam sobie moje myśli z korytarza- oni też nie zdają sobie sprawy, że piąta z dwudziestu czterech osób jest tylko prologiem z dzisiejszego dnia.

-EJ! -Krzyczę do nich, aby na mnie spojrzeli. Przyciągam uwagę tylko kilku osób, w tym głównego organizatora. Mogę zaczynać. Nogi trzęsą mi się ze strachu. No cóż, muszę coś z tym zrobić. W końcu w życiu trzeba być twardym jak przeterminowany żelek, prawda?

Zabieram ze stojaka łuk i strzałę, staram się zignorować hałasy z góry i wyobrazić sobie, że stoję obok Amber i razem trenujemy łucznictwo. Strzelam w środek tarczy, kilka osób cicho bije mi brawo i dalej rozmawiają. Strzelam drugi raz, w głowę manekina, kilka centymetrów od środka. Nikt na mnie nie patrzy, trudno. Następnie zabieram się za noże, tymi strzelam aż do pięciu manekinów, nie trafiam w cel dwa z pięciu razy. Nieźle. Szkoda tylko, że nikt mnie nie widział.

-EJ! -Krzyczę dwa razy głośniej. Patrzą na mnie, jakbym zrobiła coś niewiarygodnie złego. Rzucam nóż który trzymam w ręce prosto w głowę manekina i idę w stronę wyjścia.

---

Przepraszam za krótki i nic ciekawego nie zawierający rozdział. W tygodniu napiszę coś więcej, teraz spadam się uczyć. Tak wyszło, że jestem cała zawalona nauką i niezabardzo mam czas na pisanie, ale staram się jakoś ze sobą godzić szkołę i bloga. Niestety przez konkursy i dodatkowe zajęcia najwcześniej kończę w czwartek- o 15.20 :D potem lekcje spać. Dodatkowo ten rozdział... Na prawdę nie jestem z niego tak zadowolona jak z poprzednich. Ale poprawię się.

Przy okazji: zmieniam nazwy rozdziałów i dodaje krótkie tytuły.

No dobra, to chyba na tyle. Mam nadzieję, że ci się podobało...

Pozdrawiam czytających. CZYTASZ=KOMENTUJESZ

:) Martynaaa (:
 

8 komentarzy:

  1. No Spk, dodawaj węcej opisów itd. pisz dalej bo dobrze ci idzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko naprawdę zajebiste tylko jedna rzecz mi się strasznie nie podoba ... Chodzi mi o tło, ok thg rozumiem ale co tam robi Hp i D ? Jakoś nie łapię ... Mam nadzieję że szybko to zmienisz, czekam na następny
    Bajo;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super piszesz. Jest DUŻO błędów ale dojdziesz do wprawy. Głównie literówki. Myślę że to nie jest problem. Każdy tak zaczynał. Mam wrażenie ze cześć z tych akapitów jest nie potrzebna. No tak to takie wredne wytykanie błędów. Sorki :(
    To teraz pozytywne aspekty. Masz potencjał. Historia zapowiada się naprawdę ciekawie. Mam pewien niedosyt potem rozdziale. Przerwałaś go w takim momencie ze dech zapiera. Naprawdę pisz dalej boczne ze jak się rozkręcisz to ten blog będzie jednym z lepszych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, niestety wiem że jest dużo błędów, ponieważ pisałamto na telefonie. Poprawię jak będę miała taką momożliwość :)

      Usuń
  5. Fajny rozdział i ciekawy pomysł na bloga :) Podoba mi się to, że masz dużo opisów emocji i wyglądów miejsc, akcja szybko się rozgrywa, ale rozdział nie jest nie wiadomo jak długi :) To plus :)
    Jestem ciekawa, co będzie dalej, to znaczy, kto będzie drugim trybutem :) Mam nadzieję, że nie wylosują małego brata Jo... Albo ktoś się za niego zgłosi. Z resztą, poczekam, co napiszesz :D
    Czekam na kolejny rozdział, bo na pewno zostanę tu na dłużej :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Maddy
    P.S. W wolnym czasie zapraszam do mnie. Niedługo nowy rozdział :)
    historia-siedemnastolatka-z-osemki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś ci się chyba blogger popsył z tymi komami.
    Ogólnie rozdział bardzo fajny, tylko mała uwaga. Na pokazy inwidualne wchodzili napierw chłopacy,a potem dziewczyny.
    Zaczynam lubić Jo, tylko uważaj by nie zrobić z niej drugiej Katniss.
    Co dalej?
    Hmm zapomniałam -_-
    Ogólnie to może nie mam jakiś porywów w tym rozdziale, ale takie też są potrzebne. W końcu naprawdę coś dziać zacznie się dopiero na arenie :D
    Wybacz mi ale głowa mi napierdziela i nie napiszę dzisiaj dłuższego kom.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Paulla K

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się. :D Ładnie opisujesz przemyślenia Jodelle, są takie poważne, a mogłabym nawet powiedzieć, że poetyckie ;) I ten tekst "w końcu w życiu trzeba być twardym jak przeterminowany żelek, prawda?" - Najlepszy :P
    Jestem ciekawa dalszych losów Jodelle i Finnicka. Kto z nich zginie, jaka będzie ich ocena, jak będzie wyglądała arena...
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny ;)
    Maddy

    OdpowiedzUsuń